Poplątany los "Gwiazdy" - Rosyjska dusza

Idź do spisu treści

Menu główne:

Poplątany los "Gwiazdy"

Muzyczny salon

Faina Nikolas
Poplątany los „Gwiazdy”

Romans „Гори, гори, моя звезда” jest unikalny pod względem ilości legend związanych z jego powstaniem. Niejednokrotnie on schodził do „podziemia”, a autorstwo, przez długi czas, przypisywano różnym ludziom: I. Buninowi - pisarzowi przebywającemu na emigracji, N. Gumilewowi -  poecie, który został stracony, czy też rozstrzelanemu na mocy  dekretu Lenina - admirałowi A.W. Kołczakowi. Niejednokrotnie utwór określano jako „ludowy”, a czasem jako „nieznanych autorów”... Dopiero w końcówce lat 50. ubiegłego wieku, badacze sumiennie zajęli się historią powstania romansu.

W tym roku romans obchodził jubileusz 170-lecia. Jego długa historia pełna dramatyzmu, zbieżna jest z dramatyzmem życia jego twórców. Kim byli? I o jakiej gwieździe mowa?
Legendy o Buninie i Gumilowie rozwiały się szybko. Badacze twórczości dowiedli, że w ich dorobku nie było tego typu wierszy! Po wojnie domowej, w środowisku emigrantów niejednokrotnie słyszało się zapewnienia niektórych artystów i kompozytorów o tym, że niby widzieli nuty romansu z autografem Kołczaka - co nie świadczy, że właśnie on jest autorem! Ta wersja długo była uważana za godną zaufania. Na jej korzyść przemawiały liczne fakty z życia walecznego admirała, polarnego badacza i oceanografa Aleksandra Kołczaka. Wszechstronnie wykształcony, uzdolniony pod względem muzycznym i literackim, był niezwykle utalentowanym człowiekiem: profesjonalnie muzykował, pięknie śpiewał, tworzył wiersze i pieśni… Krążyły opowieści, że „Гори, гори, моя звезда” był jednym z najulubieńszych romansów admirała i on śpiewał go tuż przed egzekucją.
Śpiewał albo i nie - teraz już nikt tego nie dowiedzie. Jednak żadną miarą Aleksander Wasiliewicz nie mógł być  autorem tego utworu, ponieważ urodził się w 1874 roku, a romans ukazał się w 1868 roku, czyli sześć lat wcześniej, w moskiewskim wydawnictwie Majkowa.

Obecnie udowodniono ostatecznie, że romans stworzył w 1846 roku kompozytor Pietr Bułachow, wykorzystując tekst Wasyla (wg niektórych źródeł - Władimira) Czujewskiego.
Badacze rosyjskiego romansu przypuszczają, że na powstanie „Гори, гори...” mogło mieć wpływ donośne, naukowe odkrycie astronoma J. Le Verriera jesienią 1846 roku (opierając się na wyliczeniach matematycznych, przepowiedział istnienie wielkiej planety, nazywając ją Neptunem, którego po dwóch miesiącach dostrzeżono przez teleskop właśnie tam, gdzie wskazywał uczony) i 700-lecie Moskwy, które w styczniu 1847 roku stołeczne władze postanowiły uczcić z rozmachem, poświęcając tej dacie mnóstwo konkursów twórczych.
Właśnie  w tym czasie, Wasyl Czujewski, student Wydziału Prawa Moskiewskiego Uniwersytetu, stworzył uduchowione strofy przyszłego romansu. Możliwe, że gwiazdą wspominaną w romansie może być konkretna, bożonarodzeniowa, bo przecież, uściślając czas napisania, specjaliści wskazują grudzień 1846 albo styczeń 1847 roku.

Czujewski pokazał swój wiersz młodemu wykładowcy, Pietrowi Bułachowowi, prowadzącemu zajęcia ze studentami w klasie wokalistyki. Tekst mu się spodobał i wkrótce stworzył do niego podkład muzyczny. Nowopowstały romans autorzy zgłosili na konkurs, ale komisja nie doceniła pięknego, elegijnego utworu: romans pozostał niezauważony. Jednakże, zdobył popularność: z przyjemnością wykonywano go przy dźwiękach fortepianu i gitary w kręgach inteligencji twórczej, studentów i młodzieżowej bohemy. A potem, pojawiły się nowe piosenki i nowe melodie i romans stopniowo popadł w zapomnienie.

Jego druga młodość związana jest z nazwiskiem wybitnego rosyjskiego piosenkarza i kompozytora Władimira Sabinina. Do jego rąk trafił przypadkowo zapis nutowy z tekstem „Гори, гори моя звезда” i rozpalił płomyk natchnienia. Kompozytor podarował romansowi nowe życie. To był rok 1915, trwała pierwsza wojna światowa i ochotnik Sabinin znajdował się w szeregach walczącej armii. Piosenkarz znacząco przerobił muzykę, częściowo tekst autorski Bułachowa i tworząc wspaniałą aranżację, nagrał romans na płytę firmy „Gramofon” i z ogromnym powodzeniem  występował z nim na koncertach.

We wspaniale brzmiącym romansie, obraz gwiazdy, na tle zawieruchy wojennej, otrzymał głębszą interpretację i zabrzmiał jak prawdziwy, patriotyczny hymn, wyznanie miłości jedynej, najdroższej gwieździe - Rosji. Zaczął go śpiewać cały kraj! Stał się prawdziwie narodowy.
Potem, znów prawie popadł w zapomnienie - ale już w wyniku nakazu nowej władzy, uważającej go za „białogwardyjski”, a to znaczy, ideowo szkodliwy. Przecież w wojnie domowej obraz gwiazdy został powiązany z obrazem „utraconej Rosji” i romans był śpiewany, najczęściej, wyłącznie przez tych, którzy znajdowali się po przegranej stronie… Wykonanie „Гори, гори...” przyrównywano do antyradzieckiej działalności. Niekiedy S. Lemieszew i I. Kozłowski włączali go do swego repertuaru, ale czynili to nieomal konspiracyjnie. Zakaz przetrwał prawie cztery dziesięciolecia!
W Związku Radzieckim, romans z niebytu „wyzwolił” piosenkarz Gieorgij Winogradow - w 1944 roku ukazała się płyta, na której, wśród innych utworów, zapisany został także zakazany romans. Na okładce, po raz pierwszy ujawniono kto jest autorem słów - W. Czujewski. Także... w amerykańskim filmie „Wojna i pokój” (War and Peace), który w 1956 roku wszedł na ekrany kin, romans Shine, Shine, My Star był wykonywany w języku angielskim.
Tak więc, w końcówce lat 50. ubiegłego wieku zaczęło się - i trwa do dziś - trzecie życie słynnego romansu. Co prawda, jeszcze w latach 30. wykonywano go nie wymieniając autorów, ale w końcu badaczom udało się w archiwach znaleźć nuty z 1847 roku, na których widniały nazwiska Bułachowa i Czujewskiego.
A jak się potoczyły losy autorów?
Chociaż twórczy związek Bułachow-Czujewski zaowocował wieloma utworami, niestety, o Wasylu Czujewskim wiadomo niewiele: faktem jest, że uczył się na Uniwersytecie Moskiewskim i był współautorem także innych romansów Bułachowa, ale wierszy swoich nie publikował - znane są one tylko z wydań nutowych. Nie ma danych biograficznych i nie zachowało się ani jedno zdjęcie, a po pierwszej wojnie wszelki ślad po nim zaginął.
Pietr Bułachow (1822-1885) - rosyjski kompozytor, autor mnóstwa popularnych romansów. Talent Bułachowa rozkwitał w muzykalnej rodzinie - ojciec i młodszy brat byli znanymi operowymi tenorami. Bułachow już we wczesnej młodości tworzył romanse. Jako wykładowca wokalu, przyjaźnił się z wieloma znakomitymi ludźmi sztuki, znanymi mecenasami - S. Mamontowym, S. Szeremietiewym i innymi. Przez wiele lat był domowym nauczycielem muzyki w rodzinie Tretiakowskich.
Ale los Bułachowa, to łańcuch nieprzerwanych przeciwności. Niedostatek, niemożliwość zawarcia małżeństwa z ukochaną kobietą rodzącą jego dzieci, ponieważ jej prawowity mąż nie dawał rozwodu, dlatego córki uważano za pozamałżeńskie. Sytuację komplikowała jeszcze długotrwała, postępująca, ciężka choroba, prowadząca do paraliżu.  
W latach 1870. rodzinę dotknęło wielkie nieszczęście: Pewnego zimowego wieczoru wybuchł pożar, trawiąc dom w którym żyli, a wraz z nim praktycznie cały dobytek wraz z kufrem w którym przechowywano rękopisy niewydanych jeszcze utworów. Sparaliżowanego Bułachowa i jego młodszą, 5-letnią córkę, z ogromnym trudem uratowali uczniowie kompozytora.
Ostatnie lata życia, Bułachow, wraz z rodziną, spędził w podmoskiewskiej posiadłości hrabiego Szeremietiewa - wielbiciela twórczości kompozytora, którego przygarnął pod swój dach. Przykutego do fotela, załamanego paraliżem, zamkniętego w sobie Bułachowa, mimo wszystko nawiedzały chwile natchnienia - i on tworzył. Melodie wszystkich jego romansów są zadziwiająco pogodne. Nawet w „Гори, гори, моя звезда” nie ma udręki, nie ma tragedii.
20 listopada 1885 roku Piotr Bułachow pożegnał się z życiem. O śmierci Bułachowa pisały wszystkie duże gazety, organizację pogrzebu wzięło na siebie Moskiewskie Konserwatorium, chociaż  kompozytor nie miał z nim nic wspólnego - od dzieciństwa, z powodu choroby uczył się w domu. Pamiętano o nim za życia, pamięta się i po śmierci: romanse były i są wykonywane nie tylko na scenach, ale i dosłownie w każdym domu...
Włodzimierza Sabinina, zgodnie z prawem, można uważać za współautora romansu „Гори, гори, моя звезда”. Jego aranżacja dotrwała do naszych czasów, będąc nowoczesnym, „akademickim” wręcz wykonaniem romansu. Ciekawostką jest, że Władimir Sabinin (1888-1930) urodził się w roku śmierci Bułachowa, czyli, jakby sam los naznaczył go piętnem kontynuatora historii arcydzieła kompozytora…
Sabinin od dzieciństwa brał udział w koncertach pieśni i romansów. Jak wspominają współcześni mu, dysponował fenomenalnie pięknym głosem i słuchacze płakali słysząc niezwykle wzruszające wykonania utworów przez utalentowanego, 13-letniego chłopca. Dorosły już i wszechstronnie wykształcony Sabinin wspaniale śpiewał w operze i operetce, ale największą sławę zdobył wykonując pieśni i romanse. W istocie, właśnie Sabinin zrobił pierwszy krok w upowszechnianiu takiego gatunku jak pieśń autorska – zanim uczynili to: Aleksander Wertyński i Iza Kremer, a pod względem wydanych płyt z nagraniami romansów Gurilewa, Bułachowa, Charito, Prigożego i swojego autorstwa - piosenkarz ustępował tylko takiej sławie jak Jurij Morfessi.
Będący w czasach przedrewolucyjnych jednym z najpopularniejszych wykonawców, w latach 1920. bezskutecznie szukał pracy i biedował, ponieważ duża część jego repertuaru nie pokrywała się z nową ideologią. Miał, co prawda, możliwość emigrowania z Rosji, ale nie skorzystał z tego.
W połowie lat 20. zaczął występować w dużych teatrach operowych kraju, ale już tylko jako tenor operowy. Wreszcie, w 1929 roku, zaangażowano go jako solistę słynnej petersburskiej trupy Mariinskiego Teatru, która przekształciła się później w Teatr Opery i Baletu im. S. Kirowa. Wydawało się, że życie zaczęło mu się układać...
W maju 1930 roku, Władimir Sabinin popełnił samobójstwo. Podczas jednego z przedstawień „Damy pikowej”, w scenie samobójstwa Germana, piosenkarz rzeczywiście się zastrzelił. Istnieje druga wersja, że się otruł. Pochowano go w Petersburgu (Leningrad), na cmentarzu Nowodiewiczym.
Już 170 lat egzystuje ten słynny, przenikliwy do bólu romans, gdzie przejmujące, uduchowione strofy tak nierozerwalnie zlały się z liryczną melodią. Śpiewają go na estradach, na przyjęciach, a nawet w karaoke. A jakże go nie śpiewać, skoro jest on wyjątkowy, niezwykły! Jego historia oczywiście smutna, ale taka, niestety, u nas zdarza się nagminnie. Jedno jest pewne, że trzecie życie bułachowskiego romansu będzie trwać wiecznie, rozświetlając ludzkie dusze i grzejąc je ciepłem i światłem dalekiej gwiazdy.

Zdjęcie nr 1 - Pietr Bułachow
Zdjęcie nr 2 - Władimir Sabinin
Na stronie "Rosyjskiej duszy", w dziale "Anna German" znajduje się przekład romansu
"Гори, гори, моя звезда"

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego