Menu główne:
О красном вечере...
Сергей Есенин
О красном вечере задумалась дорога,
Кусты рябин туманней глубины.
Изба-
Жует пахучий мякиш тишины.
Осенний холод ласково и кротко
Крадется мглой к овсяному двору;
Сквозь синь стекла желтоволосый отрок
Лучит глаза на галочью игру.
Обняв трубу, сверкает по повети
Зола зеленая из розовой печи.
Кого-
О ком-
Кому-
Щербленый лист и золото травы.
Тягучий вздох, ныряя звоном тощим,
Целует клюв нахохленной совы.
Все гуще хмарь, в хлеву покой и дрема,
Дорога белая узорит скользкий ров...
И нежно охает ячменная солома,
Свисая с губ кивающих коров.
Czerwony wieczór…
Przekład: Tadeusz Rubnikowicz
Czerwony wieczór bisurmani się nad drogą,
Krzaki jarzębin w mglistej głębi skrył.
Chata-
Żuje pachnący miękisz cichych chwil.
Jesienny chłód z pieszczotą i łagodnie
Wraz z mgłą podkrada pod owsiany dwór;
Przez szklany błękit żółtowłose chłopię
Wytrzeszcza oczy na gawroni chór.
Komin roziskrzył, otulony w chusty
Z zielonej sadzy, którą wypluł złoty piec.
Kogoś brakuje i wiatr cienkousty
O kimś to szepcze, który odszedł w noc.
Komuś piętami nie miętosić w gaju rudym
Szczerbatych liści i złocistych traw.
Kleisty dech, nurkując dzwonem chudym,
Całuje dzioby sów, pierzastych zjaw.
Gęstnieje mrok, w oborze spokój, drzemka,
Bielutka droga przyozdabia śliski rów...
I czule pojękuje przeżuwana słomka,
Zwisając z pyska kiwających krów.