Żydowska restauracyjna - Rosyjska dusza

Idź do spisu treści

Menu główne:

Żydowska restauracyjna

Michał Nodel

Еврейская ресторанная
Михаил Нодель
(Вариации на темы рускоязычных бардов)

„Из Германии едут евреи...”
А. Городницкий
„Из России едут русские...”
Е. Клячкин

Снова бьется в истерике скрипка,
Дай-то Бог, чтоб ошиблась она.
Очень жалкой выходит улыбка,
Если гордость — в стакане вина.

Очень трудно рождается шутка,
Если слезы туманят глаза...
Русый ухарь играет побудку
И встают на дыбы небеса!

Мне суют чемодан,
Загоняют в пальто.
“Уезжай, оккупант!
А не то!.. А не то!..”

Это значит — уже,
Это значит — совсем,
и тоску на душе
Не разбавить ничем...

Кабы лапти из лыка носил я!..
Но во мне ведь еврейская кровь!
И плевала святая Россия
На мою “привозную” любовь.

(Вы простите. что рифма дурная,
Но сошлось все на этих словах:
Без беды здесь любви не бывает
И без вкуса крови на губах...)

Вот уж дверь распахнул
Чей-то гневный сапог:
Я туда заглянул —
Вот он, Ближний Восток...

Не хочу уезжать,
Улетать не хочу,
Не хочу потакать
Своему палачу!

Суд вершат молодые повесы.
Знать и мне не сносить головы...
Убежали жиды из Одессы,
Побежали жиды из Москвы.

Я люблю эту землю, славяне,
И к чужим не стремлюсь небесам !
Но ищу и ищу оправданье
Я курчавым своим волосам...

Вот — черта. За чертой —
Жизнь другая и Бог.
“Терпеливый” конвой
Ждать уже изнемог.

Он мне вещи поднес.
Он исторг тяжкий вздох.
Он простил мне мой нос.
Он считает до трех...


Żydowska restauracyjna
Przekład: Tadeusz Rubnikowicz
(Wariacje na temat rosyjskojęzycznych bardów)

„Z Niemiec jadą Żydzi...”
A. Gorodnicki
„Z Rosji jadą ruscy...”
E. Klaczkin

Znowu skrzypce w histerię wpadły,
Boże, oby nie było tak źle.
Żenujący jest uśmiech powabny,
Jeśli duma — w kieliszku na dnie.

Żart nie żyje w przyjaźni ze smutkiem,
Mokre oczy  powiedzą mu: stop...
Dzielny blondyn odtrąbił pobudkę
I niebieski rozhuśtał się strop!

Dadzą tobół i kij,
Krzykiem popędzą mnie.
„Spłyń zaborco stąd, spłyń!
Jeśli nie!.. Jeśli nie!..”

A to znaczy, że już,
A to znaczy - na wiek,
A ból duszy? No cóż…
Musi znieść każdy człek...

Gdybym nosił ja, jak inni łapcie!..
Ale przecież żydowską mam krew!
Moja miłość „przywoźna”, uparcie
W świętej Rusi parszywą się zwie.

(Wyszły rymy niemiłe dla ucha,
Ale sedno  w stwierdzeniu tym tkwi:
Bez nieszczęścia, z miłością jest krucho
I na wargach nie czuje się krwi...)

Drzwi otwarłem nie sam,
Ale czyjś gniewny but:
Patrzę i widzę tam -
Oto on, Bliski Wschód...

Nic nie ciągnie mnie tam,
Dla mnie obcy to świat,
Lecz decyzję już sam
Podejmuje mój kat!

Sądzą mnie lekkomyślne młokosy.
Będzie trudno uchronić swój kark...
Pouciekali już Żydzi z Odessy,
W Moskwie także najczęściej ich brak.

A ja kocham tę ziemię, Słowianie
I do cudzych nie śpieszę się bram!
Tylko wszystkim chcę dać wyjaśnienie
Czemu włosy kręcone ja mam...

Linia - tu . Za nią zaś –
Inne życie i Bóg.
„Miły” pan ma to gdzieś,
Czekać nie będzie mógł.

On bagaże mi wniósł.
On wyrzygnął swój wdech.
On przebaczył mój nos.
On odlicza do trzech...


 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego