Dym (Tiutczew) - Rosyjska dusza

Idź do spisu treści

Menu główne:

Dym (Tiutczew)

Różne

Дым
Фёдор Тютчев

Здесь некогда, могучий и прекрасный,
Шумел и зеленел волшебный лес, —
Не лес, а целый мир разнообразный,
Исполненный видений и чудес.

Лучи сквозили, трепетали тени;
Не умолкал в деревьях птичий гам;
Мелькали в чаще быстрые олени,
И ловчий рог взывал по временам.

На перекрестках, с речью и приветом,
Навстречу нам, из полутьмы лесной,
Обвеянный каким-то чудным светом,
Знакомых лиц слетался целый рой.

Какая жизнь, какое обаянье,
Какой для чувств роскошный, светлый пир!
Нам чудились нездешние созданья,
Но близок был нам этот дивный мир.

И вот опять к таинственному лесу
Мы с прежнею любовью подошли.
Но где же он? Кто опустил завесу,
Спустил ее от неба до земли?

Что это? Призрак, чары ли какие?
Где мы? И верить ли глазам своим?
Здесь дым один, как пятая стихия,
Дым – безотрадный, бесконечный дым!

Кой-где насквозь торчат по обнаженным
Пожарищам уродливые пни,
И бегают по сучьям обожженным
С зловещим треском белые огни…

Нет, это сон! Нет, ветерок повеет
И дымный призрак унесет с собой…
И вот опять наш лес зазеленеет,
Всё тот же лес, волшебный и родной.


Dym
Przekład: Tadeusz Rubnikowicz

Tu, niegdyś, przeogromny i wspaniały,
Szumiał zielony, czarodziejski las -
Nie tylko las, a świata szmat niemały,
Pełen widoków czarujących nas.

Promienie lśniły, dygotały cienie;
W gęstwinie ptasi gwar od rana trwał;
Śmigały pośród drzew bystre jelenie
I róg myśliwski wielokrotnie grał.

Na duktach, z powitaniem uroczystym,
Naprzeciw nas, z gąszczu gdzie półmrok trwa,
Owiana jakimś światłem fantastycznym,
Znajomych osób napływała ćma.

Ach jakież życie, jakie zachwycenia,
Dla duszy bal, najwyższej ceny wart!
Niezwykłe nam zdawały się stworzenia,
Lecz był nam drogi ten przedziwny świat.

I oto znów do tajemnego lasu
Dawne zachwyty sprowadziły nas.
Lecz gdzie się podział? Kto zasłoną czasu,
Ukrył przed nami ten zielony las?

Cóż to takiego? Widmo, może czary?
Co z nami? Jak tu wierzyć oczom swym?
Tu jeden dym, jak żywioł oszalały,
Dym - beznadziejny, bezustanny dym!

Gdzieniegdzie, na połaciach obnażonych,
Zostało kilka monstrualnych pni
I z trzaskiem, na gałęziach opalonych,
Jeszcze czerwony kur złowieszczo tli…

To chyba sen! Za chwilę wiatr powieje
I dymną zjawę przegna w inny czas…
I znowu dawny las zazielenieje,
Ten sam bajeczny, bliski sercu las.


 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego