Po sadeczku, ogródeczku - Rosyjska dusza

Idź do spisu treści

Menu główne:

Po sadeczku, ogródeczku

Artykuły

Przekład artykułu z rosyjskojęzycznego czasopisma „Европа.RU” nr 81, luty-marzec 2014.
„Po sadeczku, ogródeczku” w stylu rock

… i do tego po polsku? A dlaczego by nie?! Właśnie tak postanowili i zrobili muzycy zespołu „Orkiestra Dni Naszych” (ODN) z podlaskich Siedlec. Mijający rok 2013 zapisał się w historii zespołu wydaniem niezwykłego albumu muzycznego „Wschodnia nuta po naszemu”. Właśnie to stało się powodem mojego spotkania z jego założycielem, multiinstrumentalistą i pedagogiem Jerzym Kobylińskim.  


Ta profesjonalna grupa, nie tak dawno obchodziła znaczący jubileusz - 20 lecie. Na dorobek zespołu składa się 2000 koncertów, w tym, także poza granicami Polski i blisko dwadzieścia wydanych płyt. Sami muzycy określają swój styl jako folk-rock. Będąc klasycznym przedstawicielem tego gatunku, ODN łączy w autorskiej twórczości elementy: folkloru różnych regionów kraju, muzyki klasycznej, szant, ballad i ostrego rocka. Najbardziej charakterystyczne i popularne są właśnie folkrockowe koncerty, ale ważne miejsce w działalności zajmują także autorskie, muzyczne inscenizacje dla dzieci.
- „Orkiestra” - to jeden z niewielu znanych zespołów, grających folk w Polsce, który wypracował swój muzyczny styl, opierając się na autorskich utworach. Jesteś autorem tekstów i muzyki większości piosenek ODN. I nagle, wychodzi album z rosyjskim i, częściowo, ukraińskim repertuarem?
- Nie trzeba dopatrywać się tu jakiejś ideologii. Bez fałszywej skromności przyznaję, że jako Polak czuję się w pierwszym rzędzie Słowianinem, a dopiero potem Europejczykiem. Lubię irlandzką whisky, gram na bandżo, uwielbiam Szekspira, znam na pamięć piosenki Dylana, ale mentalnie, kulturalnie i geograficznie, bliższe mi piosenki kozackie, rosyjska bałałajka, Czajkowski, Okudżawa, Wysocki, Bułhakow, Jesienin... Moje serce pobudza to, co jest „duszoszczipatielnoje”, a nie niemieckie „ordnung”! Od dawna interesowało mnie słowo, pisane cyrylicą, przyciągał dźwięk akordeonu... Niejednokrotnie, odpoczywając w Puszczy Augustowskiej, dzięki ironii losu, musiałem oglądać w telewizji rosyjskojęzyczne programy, ponieważ sygnał polskiej telewizji był zbyt słaby. Tam, słuchałem co wieczór rosyjskiej muzyki różnych stylów. Właśnie w puszczy, kilka lat wstecz zaświtała myśl: Dlaczego by nie przybliżyć polskim słuchaczom tej wspaniałej, ujmującej duszę muzyki? Pojawiła się także koncepcja płyty. Ale nie wszystko od razu poszło gładko. Z początku, koledzy odnieśli się do mojej propozycji bardzo sceptycznie, ale stopniowo mój upór, muzyczne argumenty, wybór piosenek sprawiły, że entuzjazm udzielił się także im. Dzisiaj już nikt z nich nie ma wątpliwości, co do trafności tego projektu. Po nagraniu albumu, wszyscy doszli do przekonania, że to jedna z najbardziej interesujących prac zespołu.  
- Większość piosenek „Wschodniej nuty”, to rosyjskie piosenki ludowe, ale usłyszymy tu także romans, balladę... Jakimi kryteriami kierowaliście się przy wyborze utworów?
- To pierwszy taki album na polskim rynku muzycznym. Przy wyborze repertuaru, decydujące dla mnie znaczenie miało: piękno, lekkość, melodyjność, nastrój piosenki. Stąd różnorodność gatunków, a dzięki temu, album stał się żywy, nie nużący słuchacza. Koncerty jeszcze przed nami, ale rezultaty naszej pracy nie dały na siebie długo czekać. W radio już „lecą” piosenki ze „Wschodniej nuty” i słuchacze, ciepło je przyjmują, prosząc o powtórki. Dlatego, z niecierpliwością oczekujemy sezonu koncertowego.
- Dlaczego podjęliście decyzję o nagraniu albumu w języku polskim? Wasza wokalistka, chyba, bez problemów zaśpiewałaby w oryginalnej wersji językowej. Na marginesie, o wokalu, Iwona jest wiodącym głosem „Orkiestry”, z jej niskim, elastycznym, ciepłym tembrem głosu, poza wszelką wątpliwością, jest perłą zespołu.  
- Tak, Iwona jest naszą wizytówką. A decyzja wykonania piosenek w języku polskim zapadła w związku z pragnieniem wniesienia czegoś od siebie. Przy spotkaniu, Rosjanin i Polak łatwo mogą się dogadać, ale profesjonalne, poetyckie tłumaczenie, to jest zupełnie co innego.  Polskie przekłady Tadeusza Rubnikowicza nie tylko pięknie brzmią „po naszemu”, ale i przekazują poetykę i, co ważne, są bardzo zbliżone do oryginału, pozwalają nam, Polakom, lepiej zrozumieć wschodnią poetykę, a przez nią i mentalność jej autorów. W tym jest wielka wartość albumu.
- Prawdopodobnie, zwrot „Orkiestry” do muzyki rosyjskiej nie zakończy się na „Wschodniej nucie”. Jakie są plany zespołu na przyszłość?
- Album okazał się na wskroś słowiański, serdeczny i zrozumiały, ale nie prymitywny. Kochamy wszystkie te piosenki, jak się kocha każde swoje dziecko. Wybór był trudny, przecież istnieje mnóstwo wspaniałych rosyjskich piosenek, że wystarczyłoby ich nam jeszcze na dziesięć albumów. Bardzo chcielibyśmy w przyszłości pracować nad podobnym repertuarem. Tym bardziej, wiedząc, że możemy liczyć na pomoc Tadeusza. To niezwykły człowiek, perfekcjonista, tłumacz i poeta, znawca i amator „wschodniej duszy”. Ale, najważniejsze, że jest otwartym, uczciwym, serdecznym i gościnnym człowiekiem. Jestem szczęśliwy i szczycę się tym, że mogę nazwać go przyjacielem. Prawdopodobnie, „Wschodnia nuta po naszemu 2” - to tylko kwestia czasu.  

Faina Nicolas.


 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego