Menu główne:
Заря окликает другую
Сергей Есенин
Заря окликает другую,
Дымится овсяная гладь...
Я вспомнил тебя, дорогую,
Моя одряхлевшая мать.
Как прежде ходя на пригорок,
Костыль свой сжимая в руке,
Ты смотришь на лунный опорок,
Плывущий по сонной реке.
И думаешь горько, я знаю,
С тревогой и грустью большой,
Что сын твой по отчему краю
Совсем не болеет душой.
Потом ты идешь до погоста
И, в камень уставясь в упор,
Вздыхаешь так нежно и просто
За братьев моих и сестер.
Пускай мы росли ножевые,
А сестры росли, как май,
Ты все же глаза живые
Печально не подымай.
Довольно скорбеть! Довольно!
И время тебе подсмотреть,
Что яблоне тоже больно
Терять своих листьев медь.
Ведь радость бывает редко,
Как вешняя звень поутру,
И мне -
Уж лучше сгореть на ветру.
Jutrzenka rumieni się z rana
Przekład: Tadeusz Rubnikowicz
Jutrzenka rumieni się z rana
I dymi owsiane poletko...
Wspominam ciebie, kochana,
Moja zramolała matko.
Wciąż chodzisz na kem przydomowy,
Kosturek ściskając w ręce,
Patrzysz na trep księżycowy,
Płynący po sennej rzece.
I myślisz ze smutkiem najczystszym,
Z goryczą i trwogą -
Że syn twój za krajem ojczystym,
Zupełnie nie czuje tęsknoty.
A potem, gdzie sny trwają wieczne,
Wpatrujesz się w kamień uparcie,
I szepczesz modlitwy serdeczne,
Za moje siostrzyczki i braci.
To nic, że nóż leżał nam w ręce,
A siostry beztroskie, jak maj,
Ty oczom swym żywym, w udręce,
Od łez twych odpocząć już daj.
Wystarczy rozpaczy okrutnej!
Nie warto ze strachu już drżeć,
Wiedz, że jabłoni też smutno,
Gdy traci swych liści miedź.
Radości, bywają w drobnostkach,
I nie ma się nad czym użalać
I mnie – zamiast gnić na gałązkach -
Już lepiej na wietrze się spalić.